Bioceltix przeprowadza z sukcesem emisję pozyskując kapitał na dalsze badania kliniczne swoich kluczowych produktów


Wczoraj Bioceltix poinformował o zakończeniu emisji akcji serii J. W ramach subskrypcji prywatnej zostało objętych 152 143 akcji. Cena, po jakiej akcje były obejmowane wynosiła 31,00 zł za akcję. Łączne wpływy z emisji wyniosły 4 716 433 zł, a łączna wysokość kosztów emisji to 298 497 zł.
Link do komunikatu

Równolegle Paweł Wielgus, członek zarządu poinformował o objęciu w powyższej emisji 2904 akcji serii J po 31 zł/akcję.
Link do komunikatu

Tyle komunikatów. Jak pisaliśmy niedawno, kompilacja obecnie wysokiego zaawansowania produktów leczniczych spółki oraz stosunkowo niskiej wartość emisji (podawaliśmy prawdopodobną kwotę do 5 mln zł) dawała, dość wysokie prawdopodobieństwo sukcesu emisji. I rzeczywiście tak się stało.

Prywatny zakup akcji w emisji przez członka zarządu Pawła Wielgusa, też odbieramy bardzo pozytywnie, jako sygnał wiary w spółkę i w przyszłość jej produktów.

Teraz „piłka” jest po stronie spółki. Inwestorzy stanęli na wysokości zadania i wspomogli ją swoim kapitałem, który wystarczy na około pół roku. Oczywiście wszyscy teraz będą chcieli zobaczyć ostateczne wyniki badania klinicznego produktu BCX-CM-J na zmiany zwyrodnieniowe u psów, zakończenie pilotażowego badania klinicznego produktu BCX-CM-AD przeznaczonego do leczenia atopowego zapalenia skóry u psów oraz rozpoczęcie badania klinicznego produktu BCX-EM stosowanego w leczeniu zapalenia stawów u koni (po otrzymaniu ostatecznego raportu części badań bezpieczeństwa TAS). O tych badaniach nie będziemy pisać, o szansach dla spółki oraz rynkach zbytu liczonych w dużych setkach mln USD (wyłącznie dla jednego produktu), również nie, wystarczy wrócić do naszych wcześniejszych tekstów. Co będzie dalej, tego oczywiście nie wiemy, będziemy jednak wnikliwie obserwowali wszystkie sygnały płynące ze spółki.

Na koniec chcielibyśmy podzielić się jeszcze jedną refleksją, dotyczącą pozyskiwania kapitału przez innowacyjne spółki. Po latach obserwacji wydaje nam się, że lepiej jak tego rodzaju spółki, pozyskują stosunkowo niewielkie kwoty na określony czas np. rok. W tym czasie inwestorzy mogą przekonać się, czy spółka realizuje to do czego się zobowiązała. Spółka czuje też „presję” wykazania się przed inwestorami, „ściskania” swoich wydatków, a także ciągłego komunikowania się z inwestorami i informowania o postępach prac. I świadomi ryzyk oraz obciążeń dla spółki tego rodzaju drogi, jesteśmy coraz bardziej przekonani o konieczności jej jak najpowszechniejszego stosowania. Wydaje się, że być może to już ten czas, aby coraz bardziej wyedukowany rynek przestał finansować spółki żądające kapitału od razu na kilka lat, przy bardzo częstych późniejszych rozdmuchanych wydatkach, olbrzymich pensjach zarządów i braku efektów. Tak jest po prostu fair dla osób i podmiotów które ryzykują wykładając swój kapitał i chcieliby po prostu obserwować postęp prac i mieć dostęp informacyjny. To proste i uczciwe.

Michał Wachowiak, Tomasz Wachowiak



Czytaj więcej: