DataWalk po raporcie półrocznym, czyli niestety problemów ciąg dalszy…


Kilka dni temu DataWalk opublikowała raport za pierwsze półrocze 2023 oraz przeprowadziła konferencję wynikową. Po lekturze raportu oraz wysłuchaniu konferencji, towarzyszy nam takie odczucie, iż prawdę mówiąc z kwartału na kwartał mamy coraz mniejszą ochotę podawać i komentować wyniki oraz postępy spółki. Dość powiedzieć, że naszym zdaniem wyniki są zwyczajnie słabe, ale to chyba od kilku kwartałów nic nowego, jak sama spółka pisze „wypracowane wyniki nadal pozostają znacznie poniżej naszych oczekiwań”. Tutaj nie będziemy pisać o opublikowanych danych finansowych, te każdy może doczytać sobie sam z raportu lub sięgnąć do różnego rodzaju mediów branżowych, ponieważ one tak naprawdę niewiele wnoszą.

Z pozytywów – słyszymy o rekordowym lejku zamówień, o nowych klientach, o cytowaniu nazwy spółki przez prestiżową firmę analityczną Gartner Group, jednak te wszystkie elementy nie zrobią wyników i chcielibyśmy jako inwestorzy wreszcie je zobaczyć, a nie opierać się wyłącznie na przesłankach do ich wystąpienia.

Głównym problemem mającym wpływ na wyniki jest znowu „field engineering”. To wyrażenie, które w obszarze DataWalk funkcjonuje równy rok od września ub., tj. od opublikowania raportu za I półroczne 2022r. Rok temu wydawało się, że to był problem ze zbyt małą ilością pracowników dokonujących wdrożenia, potem dowiedzieliśmy się, że problem dotyka głównie wyszkolenia tych ludzi i wysokiej rotacji. Z kwartału na kwartał spółka informuje nas, że problemy są systematycznie rozwiązywane, skracane zostają czasy średniego czasu wdrożenia, a spółka może obsługiwać równolegle coraz więcej projektów. My jednak wiemy, że dopiero pod koniec czerwca br., po półrocznej przerwie spółka zaraportowała trzech nowych klientów. Powodem była, jak się dowiedzieliśmy z konferencji, „ograniczona dostępność zasobów field engineering” co w praktyce oznaczało wstrzymanie jakiegokolwiek pozyskiwania nowych klientów, ponieważ spółka przestała sprzedawać na kilka kw. skupiając się na zamknięciu starych umów. Z konferencji dowiedzieliśmy się ponadto, że 41% zespołu field engineering z Europy oraz 66% z USA jest w czasie szkolenia lub onboardingu i że „machina została zbudowana, ale to odpowiednik „stanu surowego”. Przyznajemy, że nie rozumiemy, minęło pewnie z 1,5 roku jak spółka zauważyła problem, a najważniejszy zespół, „wąskie gardło” uzyskiwanych wyników jest w „stanie surowym”? Spółka nigdy zbyt jasno nie wytłumaczyła, co się stało ze starym zespołem, który musiał być skoro wcześniej realizowane były wdrożenia, dlaczego musi budować wszystko od nowa i dlaczego to tak długo trwa. Bo że coś się stało jest zupełnie oczywiste, czy stary zespół się rozpadł (który w każdy biznesie powinien być podstawą do którego dołączają nowe osoby) czy wystąpiły błędy zarządzania tego kluczowego dla spółki elementu? 

Spółka będzie musiała przeprowadzić kolejną emisję, to było od początku jasne, nie będziemy teraz dywagować, kiedy to nastąpi w 2024 czy 2025r. Naszym zdaniem oczywiście będzie to 2024r i to pewnie wcześniej niż później, gotówki wystarczy na rok działalności, jak dowiedzieliśmy się z konferencji wynikowej a zdanie z raportu tylko nas w tym upewnia „Zarząd zidentyfikował ryzyko płynności finansowej, co oznacza, że kapitał obrotowy, który Spółka posiadała na dzień 30.06.2023, może nie być wystarczający do kontynuowania działalności w aktualnej skali w następnych 12 miesiącach”.

I w na koniec w podsumowaniu – nie o to chodzi, że nie zostanie zafakturowany jeden lub drugi duży projekt, z tego co było mówione na konferencji wynikowej jest to możliwe (przy czym zastrzegamy nie jesteśmy w stanie zweryfikować prawdopodobieństwa takiego scenariusza, powtarzamy jedynie zasłyszane od spółki informację). Usłyszeliśmy, że jeśli to nastąpi spowodowałoby to wzrost dynamiki sprzedaży nawet 50%, nie tylko w drugim półroczu, ale całym roku (tu znowu zastrzeżenie, jak wyżej, o braku możliwości oceny prawdopodobieństwa takiego rozwoju wypadków). Jednak, gdyby to się zrealizowało, przy obecnym zniechęceniu rynku w sposób oczywisty spowodowałby wystrzał kursu pozwalając zarobić spekulantom, napełniając nadzieję w serca akcjonariatowi fundamentalnemu lub np: pozwalając na fali euforii przeprowadzić zamkniętą emisję do instytucji. My jednak nie chcemy wszechobecnych jak w mediach czy polityce jednorazowych emocji, chcemy konkretów, długoterminowych trendów wzrostu dynamiki sprzedaży z kwartału na kwartał, sugerującej, że spółka zakończyła swoje kłopoty i zakręca w obszar, gdzie już dawno planowała być i na co wszyscy czekają, bo przesłanki i obietnice to stanowczo za mało.

Michał Wachowiak, Tomasz Wachowiak



Czytaj więcej: