Co nas czeka na rynku w 2021?


2020 rok był zdecydowanie wyjątkowy dla polskiej giełdy. Mieszanka dużej zmienności i niskich stóp procentowych przyciągnęła wielu nowych inwestorów. Szacuje się, że w zeszłym roku zostało otwartych około 100 tys. nowych rachunków maklerskich, a udział kapitału detalicznego znacząco wzrósł. Naszym zdaniem taki stan rzeczy pozostanie z nami na dłużej. Prezes NPB zdecydowanie odrzuca możliwość podniesienia stóp procentowych w najbliższej przyszłości, a nawet wspomina możliwość obniżki. Inflacja osiągnęła najwyższe od wielu lat poziomy, warto zwrócić uwagę, że taka wartość została odnotowana w czasie kryzysu, co nie wróży dobrze na przyszłość. W obliczu tych okoliczności, prawdopodobnie, silnie negatywne realne stopy procentowe pozostaną z nami na długo, co dodatkowo napędzi ruch na rynku kapitałowym.

Jednak oczywiście nic nie jest takie proste i jednoznaczne, aby dojść do wniosku, że należy zamknąć oczy i inwestować. Pandemia, zmieniające się trendy oraz geopolityka, jako pokłosie zmiennych i często sprzecznych ze sobą interesów i wielkich sił otacza nas wokół. Jak w tym się wszystkim odnaleźć, aby zdobywana wiedza stała się podporą do inwestowania to bardzo skomplikowane zagadnie, którego nie odważymy się tutaj szczegółowo omawiać. Jednak jedno jest pewne, szerokiego spojrzenia niezbędnego, aby być dobrym inwestorem, nie da się zdobyć śledząc jedną czy dwie najbardziej popularne telewizje czy blogi inwestorskie. Trzeba czegoś więcej.


Czy to już koniec pandemii?

Obecnie najistotniejszym czynnikiem mającym wpływ na światową gospodarkę (więc, również na rynek kapitałowy) są obostrzenia związane z epidemią koronawirusa. Wraz z dopuszczeniem szczepionki cały świat liczył na powrót do normalności. Jednak obecnie wiele wskazuje, że ten proces potrwa znacznie dłużej niż na początku się wydawało.

  1. Jest bardzo duża grupa osób niemająca zamiaru się zaszczepić i nie jest tendencja widoczna tylko wśród Polaków. W Niemczech szacuje się, że taki odsetek takich osób oscyluje w granicach 30-50%, we Francji 50%, we Włoszech jest to nawet 2/3 wszystkich obywateli.

  2. Podejrzewamy, że w związku z tak dużą niechęcią zostaną wprowadzone jakieś formy przymusu bezpośredniego lub pośredniego. Nawet w takim scenariuszu proces szczepień zajmie bardzo dużo czasu, już teraz widać, że przebiega on znacznie wolniej niż zapowiadało wielu europejskich polityków.

  3. Gdyby powyższe kwestie zostały w jakiś sposób rozwiązane, a ludzie zaszczepieni, restrykcje raczej nie znikną od razu. Już teraz można w wielu wypowiedziach osób decyzyjnych dostrzec taki przekaz, a lekarze nie gwarantują, że osoby zaszczepione nie będą zarażać.

  4. Pojawiają się informacje o nowych odmianach wirusa, na które nie wiadomo czy będzie odpowiedź immunologiczna dotychczasowych szczepionek, są też doniesienia o nowych groźnych wirusach mogących się pojawić w przyszłości za rok czy dwa.

Nie naszą rolą jest oceniać wiarygodność obecnego zagrożenia wirusem i przyszłych innych tego typu patogenów, zasadność wprowadzanych obostrzeń, zamykanie gospodarek, medialnego strachu itp. Nie analizujemy długotrwałych tragicznych skutków lockdownów dla gospodarek, blokowania służby zdrowia dla innych chorych, (których jest krotnie więcej), lęków czy depresji społeczeństwa skutkującej strachem przed szpitalem nawet z chorobą onkologiczną, zawałem czy udarem, o czym mówią oficjalne statystyki w tym kilkudziesięciu procentowo niższy poziom odnotowanych w szpitalach przypadków (wchodzimy setki tysięcy osób zmarłych z tego powodu w skali roku) – to wszystko, jako konsekwencja wprowadzanych rozporządzeń podpisywanych jednym pociągnięciem długopisu.

Bardzo chcielibyśmy wierzyć, że to wszystko, co się dzieje wokół nas tj. każde działanie polityków jest popierane głębokimi wieloaspektowymi analizami z udziałem najlepszych światowych ekspertów z wielu dziedzin a nie jedynie kilkoma dyżurnymi lekarzami dwóch przeciwnych stacji telewizyjnych, którzy w tych zagadnieniach wyjątkowo się zgadzają…

My tego tutaj nie oceniamy, zwracamy wyłącznie uwagę, na fakt, iż taki stan może trwać bardzo długo przeplatany okresami spokoju, lub zwiększania zagrożenia, niezależenie od realności tego zagrożenia tj. przekaz świata płynący z głównych mediów będzie miał wpływ na rynki i na to, co się na nich będzie działo w zależności, jakie guziki zostaną przyciśnięte i każdy inwestor powinien się z tym liczyć.


Geopolityka a rynek

Od dawna wiadomo, ze geopolityka jest nierozerwalnie związana z rynkiem kapitałowym. Nie tylko wojny, które każdego dnia rozgrywają się na całym świecie, konflikty gospodarze, napięcia wielkich mocarstw i mniejszych krajów, przeciwstawne interesy polityczne i gospodarcze. Nie będziemy o tym pisać, każdy może o tym przeczytać. Zwracamy jednakże uwagę na fakt, iż przedstawiana rzeczywistość w dowolnych mediach a to, co faktycznie jest problemem w danym konflikcie, mogą bardzo się od siebie różnić. Nie chodzi tutaj o „teorie spiskowe” raczej o dotarcie do prawdy, na tyle, na ile jest to możliwe. Swoją drogą „teoria spiskowa” to fantastyczne wyrażenie psychologicznego wpływu bazujące na czynniku emocjonalnym, zamykające usta większości ludzi.  Ale wracając do tematu, realna ocena czy coś się dzieje poważnego i na ile poważnego jest czymś nieocenionym dla inwestora. Jak to osiągnąć, no cóż, to bardzo skomplikowane, wymagające codziennego docierania do wielu źródeł, przeszukiwania Internetu, „walidowania” racjonalności autorów i opinii? To trudne, lub nawet bardzo trudne, ale naszym zdaniem warto. Jako przykład mogą posłużyć nam rozgrywające się na naszych oczach wybory prezydenckie w USA. Niby wszystko jest oczywiste- wygrał Joe Biden, wszyscy o tym mówią? Zebrało się nawet kolegium elektorów, które przypieczętowały wybór Amerykanów. Sądy w USA, co prawda przyjmują jakieś wnioski zaskarżające wybory w poszczególnych stanach, ale w większości są one odrzucane. Jeśli nie ze względu na kwestie proceduralne, to w razie wątpliwości i uznania części dowodów, to i tak dla „demokracji amerykańskiej” lub ze względu na „brak wpływu zmiany ostatecznego wyniku wyborów” są szybko zamykane. Z drugiej strony nasze głębokie analizy (nie chcemy i nie będziemy o nich pisać) mówią, że prawdopodobne coś było na rzeczy, a najbliższy tydzień może przenieść niespodziewane wydarzenia. Podkreślamy, może a nie musi. Obecny Prezydent Trump jest zbyt intensywnie usuwany z mediów społecznościowych a przez demokratów szykowana jest procedura impeachmentu (mało prawdopodobna do wykonania). Te kilka dni do magicznej daty zaprzysiężenia nowego prezydenta bardzo kogoś parzą. Nie twierdzimy, że coś się wydarzy, być może Joe Biden zostanie 20 stycznia nowym 46 prezydentem USA i temat zostanie zakończony,  być może… Chodzi nam o to, że dociekliwy inwestor nie może lekceważyć tego rodzaju zdarzeń i podchodzić do nich zgodnie z retoryką mediów głównego nurtu. Tylko tyle i aż tyle.


Co mówią najwięksi?

Lubimy czytać największych: Goldman Sachs, Morgan Stanley, BoAML i innych, kierujących analizy do swoich klientów. Z naszych długoletnich obserwacji wynika, że ich długoterminowe prognozy zazwyczaj mają rację bytu (a raczej warto o nich wiedzieć niż nie wiedzieć), z krótkoterminowymi bywa różnie. Patrząc na wysokość aktywów klientów tych banków, sądzimy, że muszą one od czasu do czasu odsłonić trochę prawdy, jako budowanie swojej przewagi konkurencyjnej i dlatego warto tym się interesować.

Czy rynek amerykański może spaść w krótkim terminie, nikt tego oczywiście nie wie? Ale każdy długoletni trend wznosząc, a w takim bezsprzecznie jesteśmy jest przerywany systematycznym „strząsaniem inwestorów”. To zupełnie jasne, chłodzenie nastrojów, czasem mniej a czasem więcej, a ponadto, dlaczego zarabiać tylko na pozycjach długich jak można zysk budować po dwóch stronach rynku szczególnie jak się posiada nieograniczone kapitały i do tego poważne wpływy w mediach. Strach i chciwość to dwa największe emocje inwestorów, odpowiadające za ich realne ruchu na rynku i głupotą byłoby sadzić, że ktoś tego nie wykorzystuje.


 

Ale do rzeczy, co mówią najwięksi?

Właściwie wszyscy przewidują dalszy pochód w górę rynku amerykańskiego (w mniejszym lub większym stopniu), z poważniejszym tąpnięciem w czasie trwania roku. Nie wiemy oczywiście, czy tak będzie, ale jedno można określić z dużą doza prawdopodobieństwa, że zmiana kierunku rynku w długim terminie wydaje się mało prawdopodobna. Fundusze emerytalne mające poważy udział w rynkach wysokorozwiniętych (głownie amerykańskim) byłyby głównymi poszkodowanymi tych zmian. To przełożyłoby się na niższe emerytury, poważne niezadowolenie społeczne, być może rozruchy. Coś, co bardzo nie lubią rządzący. Ktoś może powiedzieć, przecież jest ekonomia, wolny rynek i to o tym decyduje… W tym aspekcie mamy swoje zdanie, zdrowa ekonomia skończyła się wiele lat temu wraz ze skupami  FED, a potem EBC, które są wprost skorelowane z wysokością indeksów na rynku i za bardzo tego nie można zmienić.


W co i gdzie inwestować na rynku?

Na amerykańskiej giełdzie przebojem zeszłego roku były zdecydowanie spółki technologiczne. W Polsce również tego typu działalność przyciąga nowych inwestorów. Świadczy o tym ogromny wzrost obrotów na rynku NewConnect, (który m.in. skupia tego typu podmioty), w kolejnych miesiącach od marca było to 800-1000% względem zeszłego roku. Technologie high-tech, medtech i inne innowacje (w tym oczywiście gaming) na IPO przyciągały setki inwestorów, a redukcje osiągały 90%. Tego typu spółki są znacznie bardziej atrakcyjnie niż te „starej ekonomii” dla nowych inwestorów oraz niektóre z nich zaliczają spektakularne wzrosty. Naszym osobistym zdaniem te dwa czynniki podtrzymają zainteresowanie tymi podmiotami w 2021.

Co więcej, bardzo wyraźnie widać, że na polskim rynku  jest coraz więcej gotówki. Przyczyną są oczywiście niskie, bliskie zera, stopy procentowe i lokaty Polaków w wysokości ponad 700 mld zł. To oznacza poszukiwanie możliwości lokowania tej gotówki. Ileż można inwestować w rynek nieruchomości czy tematy alternatywne jak np.: sztuka.  Giełda i rynek kapitałowy to oczywisty wybór w tej sytuacji.  Poza tym, co wszyscy widzą  tj. redukcjami IPO, osobiście mamy ciągły kontakt z młodymi spółkami poszukującymi inwestorów na etapie preIPO i wcześniej. Jedno jest pewne – dobre spółki mają nadpodaż pieniądza i to jest obecnie fakt.

Uświadamiamy sobie patrząc na bezpośrednią konkurencję spółek zachodnich do spółek polskich oraz biorąc pod uwagę bardzo młody i niedoświadczony rynek polski, że kwoty kapitalizacji wielu podmiotów notowanych na naszym rynku docelowo mogą być, co najmniej do kilka razy większe w perspektywie kilku lat. Przyczyną tego stanu może być  naszym zdaniem:

  • niedoświadczony akcjonariusz, który jak usłyszy o sukcesie może wynieść spółkę bardzo wysoko i bardzo nieracjonalnie
  • fakt, iż polski rynek przeciąga i będzie mocniej przyciągał (co jest bardzo prawdopodobne) inwestorów zagranicznych, którzy będą inwestowali w dobre i perspektywiczne podmioty
  • bardzo dużo pieniądza na rynku M1, który zawsze przekładał się na wzrost małych i średnich spółek

Jednak analizując poszczególne spółki trzeba pamiętać, że dobrzy, przekonujący twórcy i naukowcy czasami nie radzili sobie ze światem realnego biznesu, a i doświadczeni menagerowie tez potrafią podejmować strategiczne złe decyzje, dlatego ostrożność, ciągła weryfikacja oraz monitoring, jest warunkiem koniecznym na rynku spółek innowacyjnych.


Nasz końcowy wniosek

Polska, jako dobre miejsce do inwestowania, celowane spółki z potencjałem przy rozumieniu ryzyk wymienionych powyżej oraz zmienność rynku to nasza percepcja roku 2021. Żyjąc i inwestując w obszarze niepewności obecnych czasów, w szczególności każdy fakt czy zdarzenie należy oceniać w kategoriach mniejszego lub większego prawdopodobieństwa a tak tworzone analizy mogą przyczynić się do lepszych wyników inwestycyjnych, czego sobie i Wam życzymy na obecny 2021r.

Michał Wachowiak, Tomasz Wachowiak



Czytaj więcej: