Rzecz o rozwoju oraz sposobach monetyzowania biznesu w Noctiluce


Każda spółka wcześniej czy później powinna zacząć pokazywać przychody oraz, rzecz jasna, zyski to oczywistość, nad którą trudno dyskutować. Spółki działające w tradycyjnych branżach z niską barierą wejścia robią to zdecydowanie wcześniej (mowa tu o przychodach, bo z zyskami bywa różnie), spółki innowacyjne nie zawsze, a jeśli już to po określonym czasie. Przychody jak i zyski takich spółek często o wiele mocniej rozpalają głowy inwestorom niż „nudne” podmioty z tradycyjnych branż, co jest całkowicie zrozumiałe. Jednak jak rozróżnić taką spółkę, która tylko obiecuje od takiej, która ma realną szansę uzyskania przychodów i zysków z rozwijanej przez siebie technologii lub produktów – to pytanie, na które nie ma jedynej i słusznej odpowiedzi. Dla nas jedna z najlepszych zweryfikowanych rynkowo to droga dogłębnej analizy fundamentalnej spółki, w różnych aspektach oczywiście: ludzi, kompetencji naukowych, produktu, rozwoju biznesu itd. W niniejszym artykule pokusiliśmy się o analizę biznesu Noctiluci. Po pierwsze, dlatego, że to bardzo interesujące case study jak taka spółka aktywnie buduje swój biznes, starając się ograniczać ryzyka, a po drugie, naszym zdaniem rynek zbyt mało uwagi poświęca tej części aktywności spółki skupiając się wyłącznie na końcowej umowie „z kimś wielkim”. W niniejszym artykule chcielibyśmy odwrócić tę perspektywę oceniając czy rozwijany biznes zweryfikuje nam prawdopodobieństwo takiej umowy.

Od raz zastrzegamy, nie będziemy tutaj pisali o rozwijanej technologii, nie będziemy też pisali o podpisywanych umowach ani o aktualnych kontrahentach spółki – to może sobie każdy inwestor doczytać w prezentacjach. Dla nas jest ważny biznes oraz jego rozwój w spółce i na tym skupimy się w niniejszym tekście.


Zaczynamy od fundamentów, czyli czy warto w ogóle interesować się biznesowo wyświetlaczami w tym OLED, co wynika z trendów

Analizę biznesu każdej ze spółek należy właściwie rozpocząć od opisu i perspektyw branży, ale nie będziemy tutaj pisać oczywistości. Każda osoba czytająca ten tekst ma smartfon, a połowa tego rynku to ekrany OLED. Coraz więcej urządzeń wokół nas posiada wyświetlacze, nawet popularny sprzęt AGD. O telewizorach, smartwatchach, wyświetlaczach w samochodach nie będziemy w ogóle wspominać. Do tego dochodzi początek jasnego trendu przemysłowego druku elastycznych ekranów OLED o nieskończonych możliwościach zastosowania oraz druku OLED lighting. Wielcy koreańscy giganci i niekwestionowany liderzy branży Samsung oraz LG jakiś czas temu zainwestowali w olbrzymie parki maszynowe OLED, a i „mniejsi” gracze wchodzą na ten rynek i chcą coś zagarnąć dla siebie. Dane rynkowe (obecne i predykcje przyszłości) są jednoznaczne – tak zdecydowanie biznesowo warto się interesować tą branżą.


W jaki sposób zwiększyć prawdopodobieństwa na sukces biznesowy w tej branży

Branża wyświetlaczy nie jest prosta, firma, która zdecyduje się uczestniczyć w tym wyścigu niezależnie od jej wielkości musi wymyślić dla siebie pomysł na zaistnienie w tym świecie, a potem skrzętnie gromadzić know-how, aby go zrealizować. Budowa wyświetlaczy Samsunga czy LG to ściśle pilnowane tajemnice przedsiębiorstwa. W takim razie jak stworzyć materiał np. emiter, który będzie do nich pasował, bez znajomości szczegółów produktu końcowego? Produkcja materiału, który świeci tj. emitera to tylko pierwszy krok, ponieważ każdy taki emiter w formie diody funkcjonuje w tzw. stacku, czyli połączeniu różnych warstw zróżnicowanych materiałów, które na końcu poprzez matrycę tworzą końcowy wyświetlacz. Należy wiedzieć, że każdy tego rodzaju emiter należy customizować (czyli zmodyfikować) pod produkt konkretnego klienta. Są oczywiście klienci, którzy proszą np. o stworzenie konkretnego tuszu do nadruku OLED, wtedy wykorzystywane tutaj jest know-how spółki, a całość ona może tworzyć u siebie. Jednak jeśli spółka współpracuje z gigantem, który mówi, co potrzebuje np. emitera o konkretnych właściwościach, ale nie chce pokazać swojego stacka, to zaczyna się problem. Jaka jest na to recepta – know-how i jak największa interakcja z klientem / a właściwie z wieloma klientami w różnych projektach. W tej branży chodzi, aby o to, aby zdobyć wiedzę, tę rzeczywistą, praktyczną i nie może być to wiedza akademicka. Tylko praca z przemysłem posuwa spółkę do przodu. Wiedza typu jak: zatykanie się dysz w urządzeniach klienta lub fakt, iż emitery muszą być odporne na temperaturę, ciśnienie, inne elementy wpływające na nie z warstw innych niż emisyjna jest wiedzą niszową, której nie można wyczytać w żadnych artykułach naukowych ani zdobyć na żadnej uczelni.
Chcemy przekazać w tym akapicie, że w tej branży jakakolwiek praca w laboratorium i stworzenie „cudownego materiału” który „od razu” lub „prawie od razu” będzie pasował i zostanie kupiony przez największe firmy świata to mrzonka.


Jak Noctiluca widzi rozwój swojego biznesu

Jak pewnie każdy akcjonariusz wie, Noctiulca chce się rozwijać/monetyzować w każdym z działów: synteza na zlecenie, projekty JDP/CRO, zakup lub licencja IP. Tyle wiedzy powszechnej. Warto tutaj rozwinąć chociaż kilkoma zdaniami każdy z powyższych, ponieważ one składają się na całość strategicznego podejścia biznesowego spółki.

1)Opcja min. – Synteza na zlecenie – produkcja wysokomarżowych (znanych) związków. Ten dział biznesowo będzie osiągał zazwyczaj najniższe (z wymienionych działów) zyski przy najniższym ryzyku. Nie zawsze tak musi być (tj. zyski mogą być też wysokie przy określonych warunkach), ale nie chcemy wejść zbyt mocne niuansowanie tematu. Wystarczy powiedzieć, że zadaniem tego działu jest wypracowanie zysków, które będą wspomagały działy częściowo 2 jak i 3 (w szczególności nr 3) oraz w założeniu razem z działem nr 2 przyczyni się do uzyskania przez spółkę BEP (break even point) czy po prostu progu rentowności.

2)Opcja średnia – Projekty JDP/CRO – dostarczanie produktu (własnego) średniej wielkości producentowi lub działom R&D największych graczy na świecie. To badania własne, a więc i ryzyko jest większe niż syntezy na zlecenie gdyż spółka tworzy materiały inne niż te znane i opisane. Ciekawym jest fakt, iż spółka twierdzi, że obecnie może pokryć cały proces od wsparcia w R&D – czyli chemicznego CRO, po projektowanie, syntezę, urządzenie testowe, a nawet demonstrator w kooperacji ze swoim laboratorium w Korei. Zadaniem działu jest osiąganie średnich (z wymienionych ) zysków przy średnim ryzyku i co warto powtórzyć w założeniu razem z działem nr 1 przyczyni się do uzyskania przez spółkę BEP.

3)Opcja max- zakup lub licencja IP/ czyli portfolio. Osiąganie najwyższych (z wymienionych) zysków przy najwyższym ryzyku. Ten dział najbardziej tworzy największy „hype” i jest „na ekranach” każdego z inwestorów.

Warto wspomnieć, że każdy z tych procesów spółka stara się opisać i udokumentować, ponieważ jak twierdzi każdy proces, gdy jest opisany jest sprzedawalny.
Jak wyżej zostało wspomniane z punktu widzenia inwestora sprzedaż IP to najlepsza opcja, jednak musimy zgodzić się ze spółką, iż to zdecydowanie opcja „zerojedynkowa”. Co więcej biznesowo zamykająca przestrzeń do negocjacji, bo jak partner wie, że musisz coś sprzedać, a kupujących jest tylko potencjalnie dwóch… Ponadto spółka powtarza, że jeżeli nie prowadziłaby prac dla innych partnerów to nie miałaby części wiedzy, jak pracować z LG, a więc efekty tych prac nie byłby tak mocne. Co więcej nie miałaby i zaufania oraz relacji biznesowych, aby w razie innych, lepszych opcji niż LG nie oferować prac innym graczom.
Obserwujemy spółkę już jakiś czas i widzimy zmiany postrzegania biznesu i jego otoczenia. Bardzo się z tego cieszymy, spółki, które mają zawsze „jedyną słuszną koncepcję” zazwyczaj kiepsko kończą, a my zdecydowanie wolimy biznesowo spółkę, która gra na wielu polach dając sobie więcej szans na sukces komercyjny.


Co z tym niebieskim i jakie mogą być późniejsze możliwości biznesowe dla tego emitera

Jedno z najczęściej powtarzanych pytań od inwestorów dotyczy niebieskiego emitera, więc musimy się pochylić nad tym zagadnieniem. Jak informuje spółka jest ona w ciągłej interakcji z LG w ramach podpisanej umowy MTA. Na kolejnych spotkaniach LG definiuje pewne targety i specyficzne cechy materiału, a spółka ma za zadnie je „dowieźć”. Technicznie wygląda to tak, że Noctiluca wykonuje zlecone zadania, a następnie wysyła materiały do laboratorium w Korei, aby sprawdzić je w realnych warunkach. Jak ma „zielone światło” z Korei, przesyła materiały do LG, które weryfikuje je na swoich stackach/panelach – pamiętajmy, że jest to ten case, w którym partner nie pokazuje Noctiluce swojego stacka, wobec czego taka praca jest po prostu trudna. Jak oświadczyła spółka do formalnej umowy JDP jeszcze nie doszło, ponieważ parametry, które otrzymali na początku współpracy z LG w styczniu zeszłego roku są inne niż obecne, które są bardziej „podkręcone”. Jednak kolejne nowe wymagania z kolejnych interakcji są przez nich spełniane. Wiemy z doświadczenia, że w biznesie wykorzystuje się zawsze pozycję negocjacyjną, więc i tutaj pewnie tak jest. LG to jeden z dwóch na świecie hegemonów w tej branży, więc naprawdę nietrudno wyobrazić sobie taki scenariusz w zakresie relacji w rozwoju R&D. Z drugiej strony Noctiluca wie, że R&D dla LG wiele ich uczy, bo pracują z jednym z najlepszych zespołów świata oraz wizerunkowo bardzo na tym zyskują. Oczywiście można to robić do pewnego momentu, dopóki zyski ze współpracy z LG będą przeważać koszty i nie tylko chodzi tu o czysty cash, ale przede wszystkim o zasoby ludzkie, bo development np. tuszu dla płacącego perspektywicznego klienta może się opóźniać, ze względu na fakt, iż część zespołu pracuje nad tematem razem z LG. Dlatego, naszym zdaniem, jak potwierdzą z LG jakość materiału, czyli niebieskiego emitera – a może to nastąpić, jak mówi spółka najprawdopodobniej do dwóch kwartałów, powinni przystąpić do negocjacji, bo tak naprawdę na tym etapie JDP to rzeczywiste negocjacje przyszłego kontraktu. Trzeba sobie zdawać sprawę, że jeśli wejdą w JDP to prawdopodobnie tracą możliwość oferowania go komuś innemu, ponieważ w przypadku LG jest mało prawdopodobne, aby zgodzili się na to, aby ktoś jeszcze poza nimi korzystał z takiej rodziny związków niebieskiego emitera. Przy mniejszym partnerze, możliwe jest, aby podpisać umowę na związek, nie rodzinę, a więc otwierają się drzwi na kolejnych oferujących.

Tak to jest na tym świecie i w biznesie, że silniejszy w negocjacjach (posiadający mocniejsze argumenty) dyktuje warunki. W zestawieniu Noctiluca – LG jest to LG, a w innych układach z pozostałymi partnerami może zaistnieć przewaga Noctilucy, która posiada coś czego tamci potrzebują i często za bardzo nie mają innej alternatywy, ponieważ Noctiluca ma unikalne kompetencje, których nie posiadają inne spółki. Chcemy tutaj pokazać, że to będzie ważna decyzja, ponieważ nic nie jest tutaj jednowymiarowe, a taką decyzją kształtuje się przyszłość oraz strategię rozwoju spółki na przyszłe lata.


Czy drukowanie wyświetlaczy jest przyszłością rynku i dlaczego Noctiluca w to wchodzi

Technologicznie głównie podawaną zaletą drukowania jest jego elastyczność, powstają w ten sposób zwijane ekrany np. pokazywany na tegorocznym Display Week 65’’ telewizor TCL. Na dzisiaj wciąż niektóre parametry drukowanych ekranów ustępują technologii PVD (technologia napylania stosowana obecnie) np. jasność. Jednak z roku na rok ta różnica się zmniejsza i już dzisiaj takie ekrany mogą z powodzeniem wchodzić do masowej produkcji. LG i Samsung zainwestowały w wielkie parki maszynowe pod PVD i są hegemonami, produkującymi duże ekrany OLED i smartfony, więc pewnie szybko tego nie zmienią. Cala reszta podmiotów nie musi inwestować w bardzo drogi park maszynowy PVD, więc najbardziej oczywistym wyborem jest tutaj druk OLED. Koszty, w szczególności, inwestycyjne, ale też operacyjne są tutaj zdecydowanie niższe. A Noctiluca zdecydowanie w zakresie druku, takim firmom jest bardziej potrzebna, bo same nie maja potrzebnych kompetencji. Jest swoistą alternatywą do kupna z Mercka gotowych materiałów, która i tak trzeba customizować, aby osiągnięto pożądany efekt. Noctiluca może wykonać też inne materiały na pozostałe warstwy. Wg. samej spółki, firm, które by miała tak zebrane doświadczenia jak ona, w Europie nie ma, a produkujących tusze jest zaledwie kilka. Dlaczego to takie ważne – ponieważ customizowany materiał, który przejdzie przez kolejne testy i weźnie w końcu udział w JDP w produkcie końcowym to klient „na lata”. Nikt później się nie zdecyduje na zmianę materiału, to jest za duże ryzyko technologiczne. Dlatego to taka lukratywna i bardzo ciekawa biznesowo działka spółki.


Czy inni mogą zagrozić konkurencyjnie Noctiluce i czy znaczenie know-how stanowi wysoką barierę wejścia w tej branży

Parametry uzyskiwane na emiterach w laboratoriach to oczywiście podstawa. Jednak na tym większość firm kończy swoje doświadczenie. Teraz trzeba wykonać kolejne kroki z przemysłem, gdzie ma zaistnieć ten materiał jako część zazwyczaj czyjegoś stacka. Do takich działań z przemysłem trzeba wcześniej zabezpieczyć swoje IP, podpisać odpowiednie umowy, trzeba wiedzieć czego można oczekiwać od konkretnego partnera. Umowa NDA to początek, ale rzeczywiste „sprawdzam” to MTA. Dochodzi wtedy do wymiany informacji, przesłania materiałów, i jeżeli jest kontynuowana dalsza interakcja pomiędzy firmami oznacza, że jest to wiarygodny materiał.
Wiarygodność to coś bardzo deficytowego w tej branży i buduje się ją latami. Rzecz dotyczy nie tylko pieniędzy za wykonaną usługę, ale przede wszystkim czasu poświęconego przez kontrahenta oraz potencjalnego wejścia materiałów na bardzo drogie i wrażliwe elementy np. przemysłowego PVD. Dlatego najczęściej pierwszy kontakt to jeden materiał, potem kolejne na kolejne warstwy. To wiedza i zaufanie, która wiąże spółkę i partnera na dłuższy okres. Jest bardzo niskie prawdopodobieństwo, aby ktoś „z ulicy” od razu wiedział co komu dostarczyć, zresztą gdyby to było takie proste, to firmy typu LG czy Samsung sami by wymyślały sobie wszystkie materiały, a nie korzystały z zewnętrznych spółek R&D jak Noctiluca. Podsumowując – prawdziwa wiedza w tej branży, to wiedza oparta nie tylko wyłącznie o materiał science, ale też poparta współpracą i wdrożeniami.


Czy przychody spółki będą rosły stabilnie w ciągu najbliższych np. dwóch latach, czy może nastąpić wykładniczy ich wzrost

Spółka pracuje, produkuje i powoli „uzależnia” swoich partnerów, oczywiście jest na początku tej drogi. Co warto wiedzieć, produkcja związków pozostałych warstw jest również wysokomarżowa. Emitery są bardzo istotne, ale aby emiter wykorzystał swoje możliwości to musi być razem z hostem, w określonych układach. Jak spółka twierdzi, jak skala jest znacząca, a i związków jest więcej niż tylko jeden to docelowo ma prawo ze stabilnego, wzrost przychodów zamienić się w wzrost wykładniczy. W tej branży z pojedynczych gramów robią się setki, a potem kg. Oczywiście biznesowo lepiej jest mieć wielu partnerów ze stabilnymi przychodami. LG i Samsung nie będą potrzebowały ich związków (jedynie czego mogą chcieć to IP), pozostali będą potrzebować, bo nie mają za bardzo alternatyw.


Pozostaje pytanie jak potencjalny inwestor może śledzić spółkę 

Naszym zdaniem postęp spółki można najłatwiej śledzić w relacjach z innymi partnerami poprzez kryterium komercyjne oraz technologiczne. Komercyjne to oczywiście umowy w kolejności: NDA, następnie MTA – jako wysłanie materiału do klienta, przy czym tutaj najczęściej występuje – krotna ilość iteracji mająca na celu ostateczne dopracowanie materiału do potrzeb klienta. Na koniec oczywiście JDP- ponieważ identyfikuje on pracę nad konkretnym projektem, która w konsekwencji ma doprowadzić do masowego zamawiania materiału Noctilucy (tutaj dygresja, jak zostało wyżej wspomniane często w takich przypadkach poza emiterami wdrażane są materiały do zastosowania w innych warstwach). Drugie to kryterium technologiczne – emitery przechodzą przez kilka etapów: modelowanie matematyczne, w tym popularne ostatnio AI, później spółka robi syntezę różnych emiterów w ilościach laboratoryjnych, następnie związki te są wysyłane do Korei do testów w diodach i otrzymywane są wyniki oraz następuje budowanie panelu. Taka współpraca ma prowadzić do przedstawienia demonstratora panelu wraz z zespołem danych.
Ok, a co się może podziać konkretnego z poszczególnymi partnerami, takie pytania słyszymy często. Możemy tutaj napisać co byśmy chcieli, aby się wydarzyło znając spółkę, ich kompetencje oraz relacje biznesowe. Takim czasem dla nas jest okres dwóch lat i będzie to okres rzeczywistego „sprawdzam” dla tego co spółka mówi i robi.
Na pewno powinno w tym czasie zaistnieć wdrożenie ich związków u więcej niż jednego producenta, być może będzie to finalny produkt dla Swatcha czy Nikona. Wtedy też powinien nastąpić skokowy wzrostu przychodów. Być może powinien zaistnieć zaawansowany etap współpracy z jedną z największych firm Meta, Apple, Google czy LG. Być może nastąpi komercyjne wdrożenie niebieskiego z partnerem, kimkolwiek by on nie był. Wiemy też, że spółka chce zbudować pozycję kluczowego dostawcy OLED na świcie w zakresie obszaru prac rozwojowych oraz setupu – chcemy zobaczyć realizację takich umów dla wielu partnerów z jednoznaczną rozpoznawalnością Noctiulcy w tej branży.
Założenie takich, jak się wydaje racjonalnych predykcji jak wyżej to też element śledzenia spółki wraz z weryfikacją ich postępów.


Podsumowanie

Przyznajemy, od strony biznesowej ta spółka nam się podoba. To rozwój wielu różnych gałęzi biznesu, aby minimalizować ryzyko uzależnienia od jednego klienta z jednej strony, a z drugiej maksymalizowania swoich szans. Przytrzymanie czy „uzależnienie” klienta od swoich materiałów to kolejny element, który jest charakterystyczny dla niewielu spółek na rynku. Ścisła specjalizacji, nabywanie know-how oraz kompetencji to najbardziej logiczny jak i pożądany kierunek rozwoju spółki. Po co? Tutaj musimy wrócić na początek naszego artykułu, aby oczywiście monetyzować, czyli generować coraz większy cash dla spółki, bo taki jest cel każdego biznesu. Czy tak się stanie oczywiście nie wiemy, ale wiemy, że prawdopodobieństwo z każdym rokiem działania spółki i z każdą podpisaną umową jest coraz większe.

Michał Wachowiak, Tomasz Wachowiak



Czytaj więcej: